niedziela, 23 listopada 2014

Nie jestem etnografem, ani muzykologiem. Jestem malarzem i nauczycielem malarstwa, czasami filmowcem. Muzyka tradycyjna pojawiła się nagle i mocno w centrum moich zainteresowań ok. 2008 roku. Było to jak u większości ludzi z miast odkrywających muzykę wiejską mocno poruszające osobiste emocjonalne przeżycie, które wpłynęło na przesunięcie priorytetów życiowych, artystycznych, zmianę nawyków i sposobu spędzania wolnego czasu. Od tego czasu śledzę wydarzenia nurtu Tradycji, słucham prawie wyłącznie polskiej wiejskiej in crudo lub rekonstruowanej muzyki. Robię sporo nagrań filmowych. Jest ich obecnie ponad 200 godzin.  Teraz w ramach projektu stypendialnego MKiDN o nazwie „Transmisja Tradycji dokumentacja i popularyzacja przekazu  i przenikania wiejskiej muzyki do środowisk miejskich" przygotowuję tego bloga. Robię go jako amator mający swoje upodobania jak i ograniczone możliwości organizacyjne i techniczne i nie roszczę sobie praw do naukowego obiektywizmu. Dlatego chciałbym, żeby czytający i oglądający go mieli świadomość, że będą śledzili  moją przygodę z Tradycją i ruchem jej ożywienia i pewnie otrzymają subiektywny i niepełny obraz tego zjawiska.
Należę do rewolucyjnego pokolenia, które zdecydowanie odrzuciło Tradycje tzw. ludowe. Dzisiaj  to często nadaje się temu odrzuceniu wymiar polityczno-ideologiczny jako odrzucenie PRL u. W moim przypadku, asadzę, że tak było u większości moich rówieśników, wynikało to raczej z fascynacji zjawiskami progresywnymi lub po prostu modnymi. To czas, kiedy na wsiach pojawia się radio i płynąca z niego muzyka elektrycznej gitary, o której co drugi  chłopak czy to na wsi, czy w mieście marzył, zapuszczał włosy i usiłował śpiewać po angielsku piosenki Beatlesów. 


1968 rok Łęczeszyce .Ja 15-letni ze skrzypcami ,brat -Mirek(12 )lat z akordeonem .Grywał w latach 70-80 tych jako muzykant weselny .Leszek chyba 9 lat wtedy z bębenkiem podobnie jak brat grał na perkusji .Ja za pół roku odstawiłem skrzypce i przypomniałem sobie o nich 5 lat temuw 2009 roku..Ustawiał nas wuj - grójecki meloman. 

       Kiedy miałem lat 14 - wbrew modnemu trendowi na chłopca z gitarą - zacząłem grać na skrzypcach, na co nie bez wpływu były wcześniejsze inspiracje wujkiem grającym  na skrzypcach na rodzinnym weselu oraz 12-letnim kuzynem Mirkiem grającym już po mistrzowsku na akordeonie. W następnym letnim sezonie pogrywaliśmy już z bratem w duecie zaczynając od wielkanocnych dyngusów, a kończąc pod koniec lata już big-bitowym standardem.

  Pół roku później, po usłyszeniu swoich skrzypiec nagranych przez dumną z moich osiągnięć nauczycielkę, rzuciłem skrzypce i Młodzieżową Orkiestrę Domu Kultury na Ochocie, by ulec nowej pasji – malarstwu, przy którym już wytrwałem. Wtedy słuchałem jazzu i dochodzących z Zachodu nowych trendów. Liceum Plastyczne w Łazienkach puszczał na przerwach z radiowęzła szkolnego ówczesny przebój  „Je taime "(dopóki dyrektor Chrupek nie uznał tego utworu za nieprzyzwoity) i Hendrixa. Wszyscy grali i śpiewali (albo usiłowali) Beatlesów, a niektórzy Stonesów. Muzyka ludowa nie istniała. I tak się oddalała, że w latach 90-tych nikt już nie umiał tańczyć na trzy i w parach. Melodie, które jeszcze dzieci śpiewały bawiąc sie na podwórku były już nie do zaśpiewania. W 2000 roku w rodzinnej wsi 60 km na południe od Warszawy młody 30 letni kuzyn  był przekonany, że w jego wsi nigdy nie było muzyki „ludowej", pomimo że jego sąsiad grywał na skrzypcach po zabawach na weselach w latach 50-tych, gdzie każdy umiał tańczyć oberka i śpiewać wyrywasy. Po latach dopiero zaczęło mnie uwierać, że to czym w najdrobniejszym fragmencie nasiąknęła kultura codzienna i  cały świat dźwięków obecnych na co dzień, rytmy, pulsy, brzmienia, melodie, sposób akcentowania jest importowane i papugowane ze świata celtycko-germańskiego i osadzonego w rytmach afrykańskich. Czyli to, co obce ze względu na inny rytm mowy, temperamentu, warunków geofizycznych i świata energii natury stało się swojskie i oczywiste, natomiast to co własne stało się najpierw wstydliwe, obce i wreszcie zapomnianej egzotyczne.
W moim przypadku do zacierania w pamięci autentycznej muzyki rodzimej przyczyniły się w latach 60-70 –tych wszechobecne uładzone przeróbki Mazowsza i Śląska. Czasem coś mi przypomniało o atrakcyjności i prawdziwość tamtych brzmień, ale jeszcze nie było imperatywu by to zgłębiać. Byłem spokojny, że nic ludowej muzyce nie zagraża. Jest Ministerstwo z dziedzictwem narodowym w nazwie, działa 500 Ludowych Zespołów Pieśni i Tańca, są festiwale i  przeglądy folkloru. W latach 90-tych z przyjemnością zauważyłem narodziny muzyki folkowej. Podobało mi się, że rodzi się muzyka, która szuka własnych korzeni. Słuchałem razem z córką Kapeli ze Wsi Warszawa, Dikamby, Drewutni. Na wakacjach i plenerach chodziłem za kapelami góralskimi.
Czasem pomyślałem, że może trzeba jechać do wujka, nagrać, może wspólnie pograć, ale się odwlekało i wujek zmarł, a razem z nim jego muzyka.
Niedługo później  właśnie córka zapytała co chcę na urodziny (wrzesień 2008) Kup mi jakąś kapelę - zaproponowałem. I trafiła wtedy na płytę „Mety grają „Muzyki Odnalezionej. To pierwsza płyta wydana przez Andrzeja i Małgorzatę Bieńkowskich.
         Ta płyta poruszyła mnie nie tylko ze względu na znakomitość i siłę wyrazu braci Metów, muzykę prawie rodzinną. Urodziłem się w Łęczeszycach, trzydzieści parę kilometrów od Gminy Metów. Zew krwi, o którym mówi wielu miłośników tej muzyki. To była pierwsza płyta z muzyką In crudo z centralnej Polski. Nałożyły się jeszcze wspomnienia dziecięcej Arkadii, dzieciństwa i świata już wymarłego, jego zapachów i czystych pejzaży. Ta płyta spowodowała lawinę zachowań. Tak jak muzyka tak i teksty. Andrzej Bieńkowski z wyjątkowym talentem potrafił we mnie, a jak później widziałem, również u moich nowych znajomych, obudzić podobne namiętności i zarazić swoim entuzjazmem, i co najważniejsze dotarła do mnie świadomość, że to utracony bezpowrotnie kosmos i że trzeba robić wszystko co można, by ratować, dokumentować  i ożywiać. Narodziła się też, jak u neofitów, potrzeba krzewienia i nawracania. W stronach rodzinnych to się nie udało, choć nie zrobiłem nic poza stwierdzeniem że nie ma już kompetentnych informatorów, a harmonista z Mogielnicy, grający kiedyś z wujkiem stwierdził, że na przyśpiewki babki brzytwa mu się otwiera..      
      Ponieważ od kilkunastu lat filmową miałem praktykę, różnych wspólnych z żoną realizacji filmowych uznałem, że trzeba zrobić film. Myśl pierwsza to film o Andrzeju Bieńkowskimi jego doświadczeniach z tradycją. Tym bardziej , że to prawie krajan o wspólnych korzeniach. Od Łęczeszyc do jego rodzinnej Mogielnicy tylko 4 km. 

.
Z Mogielnicą łączyły mnie wspomnienia z chłopięcych wypadów rowerowych a także opowieści mojego ojca, kiedy jako poszukiwany przez gestapo członek AK ukrywając  się w przybudówce pustej Synagogi i miał wizję modlących się w niej Żydów zamordowanych już przez Niemców.                                                                                                                                                                                                                                                                                     
   W roku 1993 realizowaliśmy w z żoną film o związanych z Mogielnicą znanych rzeźbiarzach -rektorze ASP w W-wie Franciszku Strynkiewiczu i jego żonie Barbarze Bieniulis. Zdjęcia nagrywaliśmy w ich unikatowym rzeźbiarskim parku w 101 rocznicę urodzin  Strynkiewicza. Andrzej Bieńkowski kilka lat później próbował ratować  spuściznę po zmarłych rzeźbiarzach. 
„Inny Świat Strynkiewiczów" - Fragmenty filmu realizacja Stefan Żuchowski i Maria Poszwińska                                                                                         
    Przeczytałem z zapartym tchem jego kolejne książki. Przede wszystkim „Sprzedana muzyka”, może nawet bardziej niż same płyty wywołały potrzebę uczestniczenia w ratowaniu czego się da z tej kulturowej katastrofy. Też z poczucia żalu i winy w stosunku do wujka, którego muzyki nie zdążyłem utrwalić.
Pierwsze kroki skierowałem do Andrzeja. Dzięki wspólnemu znajomemu, znakomitemu muzykowi, członkowi awangardowej grupy Kawalerów Błotnych, Tadeuszowi Sudnikowi  zrealizowałem pierwsze nagranie.

Andrzej Bieńkowski tego dnia pracował z Tadeuszem Sudnikiem w jego studiu nad masteringiem nowej płyty z muzyką Roztocza i wtedy zostali nagrani, a Andrzej udzielił krótkiego wywiadu.

Zagłębiając się w lekturach stron internetowych Muzyki Odnalezionej, Kultura.ludowa.pl, Strona Stowarzyszenia Dom tańca Etnoserpent i innych zacząłem rozpoznawać nowe dla mnie środowisko, które sobie nazwałem domotańcowym. Niewiele wtedy w roku 2008/9 można było zobaczyć i usłyszeć w Internecie. Kilka filmów Andrzeja Bieńkowskiego, zwłaszcza dwa kultowe już ze skrzypkami kajockimi Józefem Kędzierskim  i Józefem Zarasiem.  Pamiętam też nagranie Muzyki Wojsławickie https://www.youtube.com/watch?v=Mi_dneLvzXU z Agatą Harz , które zrobiło na mnie kolosalne wrażenie.
     Portret Agaty Harz 2014 r.akryl 100 x70 cm.
Motyw z taboru w Szczebrzeszynie w2009roku
                                                                

Nagranie z warsztatów Agaty Harz w ramach 
                                               Klubu TyndyrynduKazimierzu Dolnym.                                                                              
Zwróciłem tez wtedy uwagę na wyróżniająca się osobowość skrzypka Bartka Niedźwieckiego z którym w następnych latach dopóki nie wyjechał do Krakowa nieustannie krzyżowały się nasze ścieżki i ,który był i młodszym kolega i mistrzem jednocześnie. Parę lat później obserwowałem jak kształcił kilku nowych znakomitych skrzypków Drabika, Kaznowskiego i Kocona. Nagranie pograjki w Halce zrealizowałem z Bartkiem i Barbara Songin kilka miesięcy później.     





Nazwiska członków Bractwa Ubogich jako pierwszych miejskich poszukiwaczy tradycji w wersji In crudo znałem .Wśród nich zwrócił moja uwagę Janusz Prusinowski jako konsekwentny i wytrwały propagator mazurka Poznałem go i j kapelę Prusinowski Trio w Liwie na spotkaniu autorskim Andrzeja Bieńkowskiego gdzie wybraliśmy się spora gromadką skompletowana przez Tadeusza Sudnika o którym należy wspomnieć tym razem  jako o dźwiękowcu związanym ze środowiskiem Domu Tańca i przygotowującym płyty taborowe z Powiśla Maciejowickiego i ze Szczebrzeszyna, W Liwie po raz pierwszy spotkałem nie tylko Trio ale i związane z ruchem młodych śpiewaczki z Gałek Rusinowskich oraz kapelę Braci Tarnowskich, Tam też nastąpiło pierwsze spotkanie z Agnieszka i Mateuszem Niwińskimi muzykami drugiej fali nurtu revival ale jeszcze nie zapoznanie .siedzieli trochę z tyłu i dopiero na filmie zauważyłem ,ze tam byli .Jeszcze będę ich nagrywał w Rawie na festynie promocyjnym  płyty 4 strony Rawy Bieńkowskiego. A poznanie nastąpi dopiero na Powiślakach .Ten moment utrwaliła moja kamera. 

Na filmie z Liwu Andrzej opowiada o swojej działalności pokazuje filmy i prezentuje swoich ulubionych wykonawców. Wiele razy jeszcze z Nimi się spotkam i będę ich nagrywał. Szczególnie emocjonujące było dla mnie nagrywanie przyśpiewki energetycznej zabawy w Klubie Tyndyryndy  na festiwalu w Kazimierzu za kilka miesięcy. ze Stanisławem Piejakiem w roli głównej.   
Śpiewaczki z Gałek Rusinowski i Janusz Prusinowski Trio 
na zamku w Liwie luty 2009r.


Wiosną 2009 roku zaczął się dla mnie pamiętny pracowity i najobfitszy w nagrania sezon.  Charakterystycznym jest dla polskiego ruchu revival wywodzącego się od Bractwa Ubogich kultywowanie tradycji sakralnej muzyki i śpiewu przestrzeganie tradycyjnej obyczajowości  w okresach postnych W tych okresach często organizowane są śpiewy lirami korbowymi Janusz Kaja ,Jacek Hałas Remigiusz Mazur Hanaj z Agatą Harz i Witek Broda i Anią Brodą. Tu nagranie przed rozpoczęciem tańców z Kaja i Januszem grającym na lirze korbowej .Stąd czasem słyszy się komentarz Dom Tańca i Różańca. Sezon tańca zaczął się poniedziałkiem mazurkowym z Januszem Prusinowskim i jego Trio  grającym przy kościele pokamedulskim u zaprzyjaźnionego z mazurkowym środowiskiem niebanalnego, tańczącego oberki i śpiewającego wyrywasy księdza Drozdowicza. Widać na nim najaktywniejszych tancerzy bywalców Mazurkowych imprez i członków Stowarzyszenia Dom Tańca. 

Tańce pod kościołem z kapelą Prusinowski Trio 
Poniedziałek Mazurkowy na Bielanach

  
Rawa Mazowiecka kwiecień 2009 
Festyn promocyjny płyty A. Bieńkowskiego 4 strony Rawy  z kapelą m. in. Jerzego Dzieżka,  braci Szczurów,   Stefana Nowaczka i Niwińskich.Kapelą z Dobrzelina i zespołem z Bialorusi
Uderzyło mnie wtedy ,że niezwykly koncert i dechy do tańca zainteresowały garstkę starszych Rawiczan podczas gdy obok tłumy przewalały się przez jarmarczne wesołe miasteczko i kilkaset młodych osób oblegało namiot z karaoke dico-polo



Mateusz Niwiński jest jednym z nielicznych młodych muzykantów konsekwentnie uczący się u wybranego mistrza metoda tradycyjną ze słuchu z wiernością dla pierwowzoru i bez nut. Należą do drugiej fali i włączyli się do nurtu w wyniku promocyjnej działalności Domu Tańca w  zafascynowani prezentacją Remka i Agaty w ich szkole.
Kolejną przygodą były nagrania na festyniew skansenie Muzeum Wsi Radomskiej gdzie po raz pierwszy usłyszałem Jana Kmitę, Jana Cytryniaka, Braci Cicheckich. Wielkie wrażenie wywarli na mnie archaicznie brzmiący muzykanci z Powiśla Maciejowickiego 


Ważnym wydarzeniem był Przegląd Kolbergowski w Przysusze, do której pojechałem zachęcony przez Piotra Zgorzelskiego  
W Przysusze poczułem, że może jeszcze ten świat tradycyjnej muzyki całkiem nie zginie, bo zobaczyłem autentycznych odbiorców dawnej muzyki, ich niezwykle żywiołowe  reakcje .W Przysusze poznałem Jana Gacę. Chciał mi zagrać do kamery, a ja onieśmielony jego legendą w końcu nie nagrałem go solo, czego nie mogłem odżałować. On chyba też, bo zawsze szukał okazji do grania.


Nagranie z Przysuchy zrealizowane w maju 2009 roku. Spędziłem tam zaledwie kilka godzin ale udało mi się zarejestrować najważniejszych skrzypków z regionu Przysuskiego .Trzech wybitnych skrzypków z Przystałowic Małych repertuar kajocki .Jak Kmita i Tadeusz Jedynak na scenie i Kawałek z Janem Gaca i braćmi Pańczakami .Ale też Harmonistów Foktów Żarloka i Tomka Stachurę z którym miałem przyjemnośc zagraćw 2014 4ku na Festiwalu Mazurków .Obok niego kręci się chłopiec .To syn, ktory w 2013 roku przyjechał  z Tomkiem do Kazimierza i robił wrazenie przybębniając ojcu na perkusji.Cennym nagraniem sa  ujęcia z niezyjącym już emocjonalnym kajockim harmonistą Józefem Żarłokiem.Ten krótki pobyt w Przysusze był mocnym przeżyciem bo rozpoznawałem ludzi ,którzy juz stali się dla mnie legendą jak Jan Gaca...

Filmowe nagrania z Maciejowic -maj 2009


                                                                                                                                                   Najważniejszy wyjazd tamtej niezwykłej wiosny 2009 to nagrania na Przeglądzie Kapel i Śpiewaków Regionów Nadwiślańskich. "Powiślaki" w Maciejowicach 
Marsz "do nieba" na rozpoczęcie konkursu POWIŚlAK
Iw wykonaniu kapel z Powiśla Maciejowickiego.

 
Towarzyskie śpiewy śpiewaczek z Gałek Rusinowskich z Janem Kmita
   w oczekiwaniu na rozpoczęcie przeglądu POWIŚLAKI
 
Szaleństwa mazurkowe .Filmik pokazuje,że muzyka 
sprawia frajdę  uczestnikom przeglądu 

Przegląd powołany przez Wandę Księżopolską, która odkryła Region Powiśla Maciejowickiego i z jej inicjatywy właśnie tu odbywa się jedna z najsympatyczniejszych imprez tego rodzaju, na której można spotkać ulubionych przez środowisko Domu Tańca muzykantów i śpiewaków z Centralnej Polski Radomskich i Powiślackich i Lubelskich Wtedy poznałem ostatnich leciwych muzykantów. Z tych tam poznanych, nie ma już Makowskiego, Cytryniaka, Bidy,  Fijałkowskiego i najbliższego mi Jana Gacy.
Niezwykły był młodzieńczy entuzjazm śpiewaczek i leciwych muzykantow zwłaszcza Jana Gacy ,który zawsze znalazł okazję i miejsce do pogrania .Grania używał często zamiast słów jak mu ich brakowało chwytał za skrzypce.Tam urzekła mnie zarzyłośći przyjażń  ze starymi  muzykantami  młodej pary muzykanckiej Agnieszki i Mateusza Niwińskich .Nagrałem wtedy wieczór spędzony razem na kwaterze z kapelą Gacy


















Wtedy znałem już Janusza Prusinowskiego i jego kapelę, uczestniczyłem w pierwszych warsztatach, a na Powiślakach poznałem parę młodych muzykantów Niwińskich. A te dwa składy to były pierwsze poznane grupy ruchu miejskich rekonstruktorów tej kultury muzycznej. Mateusz o ile wiem nie lubi tej nazwy w odniesieniu do siebie, bo podąża tradycyjną ścieżką nauki bezpośrednio od swojego mistrza Stefana Nowaczka z Powiśla Maciejowickiego.
 Ten pamiętny rok obfitował w wiele wydarzeń i nagrań . Po przeglądach regionalnych w Przysusze i Maciejowicach wyjazd z Niwińskim do Kochowa  gdzie powstał film z Janem Cytryniakiem.Za parę dni   Kazimierz Dolny z pierwszą edycja Klubu Tyndyryndy na Festiwalu w Kazimierzu .Tam kolejne spotkanie z muzykantami i śpiewakami kajockimi i innymi wiejskimi oraz animatorami ruchu revival Agatą Harz,  Remkiem Hanajem,Jackiem i Alicją Hałasami ,Niwińskimi, Katarzyna Zedel i Anią Michalczuk, Bartkiem Niedźwieckim,Grześkiem Ajdackim i innymi.

Śpiewaczki ,tancerze i muzykanci kajoccy w jurcie Hałasów.
Klub Tyndyryndy 2009 Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym.
                                                         Jacek i Alicja Hałasowie zabawa w jurcie 

     .Najważniejszym i najobfitszym w materiały był tygodniowy Tabor Domu Tańca  w Szczebrzeszynie w sierpniu 2009 r.Było to pamiętne przezycie .Niezwykły tydzień intensywnych warsztatów,spotkań muzyki,tańców do rana i filmowania przez 15 godzin na dobę.Odtamtej pory zaliczyłem kolejny tabor Szczebrzeszyn 2010,Becejły(tabor suwalski)w roku2011 i 2012 i tabor kielecki w Sędku 2014 i obserwuję jak z roku na rok ta inicjatywa przyciaga coraz więcej pasjonatów tradycyjnej muzyki i tańca.





Koniec lata 2009 to imprezy w Porcie Czerniakowskim w Warszawie , filmy z Janem Gacą i Maciejem Żurkiem i nagrania z muzykantami powiślackimi .Rok nagrań  zakończył się  imprezą rocznicową 15-lecia i spotkaniem z harmonista Janem Kędzierskim Domu tańca. listopadową w Strychu na Powiślu Maciejowickim.

        Kolejne lata nie były tak  filmowo intensywne, ale co roku towarzyszyłem z kamerąklubom festiwalowym Tyndyryndy w Kazimierzu i przeglądom regionalnym, imprezom wiejskim i Festiwalowi Wszystkie Mazurki Świata. To co było znamienne dla tych lat to pojawianie się nowych młodych instrumentalistów , śpiewaków, tancerzy w wyniku intensywnej działalności edukacyjnej związanej z inicjatywami Janusza Prusinowskiego, Ewy Grochowskiej, Remka Hanaja, Bartka Niedźwieckiego,Grzegorza Ajdackiego, Piotra Zgorzelskiego. Młodzi instrumentaliści szukając okazji do grania przyczyniali się do organizacji  zabaw i warsztatów .Rosnące  w dużym tempie środowisko miejskich "rekonstruktorów" tradycji wymusiło otwarcie się dla nich przeglądów i Festiwalu kazimierskiegow ramach nowej konkurencji" rekonstruktorskiej". Obserwacja zjawiska wzrastania środowiska miejskiego i jego  przenikania z wiejskim  w ostatnich latach nasuwa spostrzeżenie ,że za kilka - kilkanaście lat istnienie tego środowiska będzie jedyna racją bytu dla sieci przeglądów i instytucji folklorystycznych w Polsce a przede wszystkim trwania i zachowania dziedzictwa kulturowego w formie żywej nie muzealnej.

                                                 Młodzi rekonstruktorzy tradycji na Festiwalu
                                                   folkloru w Mińsku Mazowieckim

   Czym jest  ruch rewiwal , który stał się obiektem mojej dokumentacji filmowej i malarskiej?
Na wsiach ludzie zapatrzeni w kulturę miejską i tą pokazywaną w mediach odrzucili swoją tradycję. W latach 90-tych muzyki wiejskiej już się nie grywa i nie śpiewa poza momentami festiwalowych konkursów. W niektórych tylko regionach garstki ostatnich muzykantów pamiętają i tylko czasem prezentują stary repertuar. Gdyby nie przeglądy folklorystyczne to dla siebie grywaliby najchętniej biesiadne szlagiery. Wielu nie ma już instrumentów. W Centralnej Polsce, Opoczyńskim, Rawskim, Radomskim działa Andrzej Bieńkowski, odtwarza stare składy, przywozi instrumenty, namawia do nagrań. Uratował dla przyszłości muzykę kilku tysięcy wiejskich mistrzów, z których większość nie żyje. Nikt w środowisku warszawskim nie rozumie Andrzeja. Jest w swojej pasji miłośnika i dokumentalisty osamotniony. On i jego żona Małgorzata. W Polsce jeszcze nie ma potrzeby ocalenia, a tym bardziej kultywowania wiejskiej muzyki. Wieś i jej kultura są nieatrakcyjne, obciachowe, potomkowie chłopów szukają raczej przodków w szlacheckich herbarzach.
Tymczasem na świecie trend kulturowy nazwany rewiwal- ożywianie rekonstrukcja tradycji rozwija się od kilkudziesięciu lat. Muzyka tradycyjna staje się modna. We Francji  kilka tysięcy ludzi potrafi się bawić na ludowej zabawie. W Szwecji zakłada się wyższe szkoły muzyki ludowej. Jak popularna jest muzyka celtycka każdy wie. W Polsce pojawiały się już w latach 80-tych grupy zainspirowane folkiem raczej obcym oraz była kontynuacja działalności stylizowanych i nieautentycznych Zespołów Pieśni i Tańca.
Kiedy w latach 90-tych wieś wstydzi się tradycji, miasto nią gardzi, na ginącą muzykę wiejską otwierają się środowiska awangardowej inteligencji z miast.

 
Rozmowy na Taborze w Szczebrzeszynie w 2009
 o początkach ruchu revival

W połowie lat 90-tych i z inspiracji A. Bieńkowskiego i garstki pasjonatów krążących wokół awangardowych inicjatyw jak teatr Gardzienice i Węgajty narodził się ruch najpierw poznawania, uczenia się wiejskiej kultury muzycznej, a później kultywowania w sposób niestylizowany (In crudo). Osamotniony do tej pory w swojej pasji Andrzej spotyka grupę młodych poszukujących artystów, dla których jego nagrania stają się objawieniem, zwłaszcza muzykanci Kajoccy spod Przysuchy z rodziną Kędzierskich na czele. U podstaw tego skromnego jeszcze ruchu jest Bractwo Ubogich..  Mający już spore doświadczenia artystyczne młodzi poszukujący twórcy postanawiają zwrócić się ku autentycznym rodzimym korzeniom. Są to Remek Hanaj i Agata z awangardowej grupy Księżyc. Absolwent ASP, konceptualista Jacek Hałas, nagradzany pieśniarz Adam Strug, aktywni muzycy rokowi Janusz Prusinowski i Witold Broda z żoną Anią. 





Rozpoczął się proces nauki i budowania środowiska. Po dwuletniej ścisłej współpracy grupa rozpadła się i każdy z jej członków, a były to wybitne osobowości, powoływał nowe głośne grupy nagradzane na nowym festiwalu Stara Tradycja. Powstały wtedy Domy Tańca w Warszawie z inicjatywy Remka Hanaja, Janusza Prusinowskiego, Piotra Zgorzelskiego i w Poznaniu z inicjatywy Jacka Halasa, zainspirowane doświadczeniami węgierskimi. Zapraszano wiejskie kapele do miast, jeżdżono do wiejskich mistrzów i organizowano letnie akademie tradycji - tabory. 




 

Lata 90-te były latami nauki dla wszystkich. Nieco później aktywnie zaczęła działalność edukacyjną, później animatorską, grupa Podróżniczego Kolektywu Skrzypcowego z liderami Maciejem  Żurkiem, Ewą Grochowską. Blisko związani z mistrzem Janem Gacą oraz uczeń Kazimierza Mety Maciej Filipczuk.
Uczestnicy imprez i taborów Domu Tańca tworzą własne kapele .Jednymi z lepszych kontynuatorów muzyki radomskiej in crudo są tworzący rodzinna Kapelę z Milanówka   Daniel i Kasia De Latourowie
                                       
Kapela DeLatourów na festynie Andrzeja Bieńkowskiego w Łazienkach czerwiec 2009 r. 

 Katarzyna Szurman  początkowo inicjująca działalność Kapeli ze Wsi Warszawa razem z Kasią DeLatour  z Agatą Krawczyk i Emilią Herda zakładają grupę  Czarne Motyle zgłębiajac tradycję miejską  .Trzeba też wspomnieć o ich działalności edukacyjnej z dziećmi  zwłaszcza na taborach  
Mały Tabor w Szczebrzeszynie 2009 r. Umuzykalniające .zajęcia z dziećmiw duchu tradycjiz Kasią Szurman.  razem
"Czarne Motyle" w niepełnym składzie wykonanie taborowego walczyka 
do słów Leśmiana -muzykę skomponował ktoś z młodych.


Tyndyryndy 2013 


Jest już grupa najmłodszych muzykujących .
Tu Tomek Stachura z synem na Targowisku Instrumentów Tyndyryndy

Najstarsi stażem uczestnicy z czasem zaczynają grać samodzielnie i mają swoich uczniów, głównie sprawując funkcje moderatorów przy starych mistrzach w ostatnich kilku latach, gdy ekipa starych nauczycieli się wykrusza prowadzą warsztaty instrumentalne, śpiewacze i taneczne samodzielnie. Na taborach ubywa starych nauczycieli, zastępują ich młodzi.

Trzon kadrowy wywodzący się z Bractwa uzupełniaja nowi młodzi mistrzowie ze środowiska PKS. Srodowisko to z Maciejem Żurkiem na czele prowadzi intensywna pracę edukacyjną i animacyjną w regionie przysuskim .Ucząc się u miejscowych mistrzów -przede wszystkim u Jana Gacy organizując jesienne pielgrzymki 'Serce Dzwonu a następnie inicjując Wiejskie Kluby Tańca przyczyniło się do wykształcenia wielu młodych rekonstruktorów tradycji.

  Zawiązują się środowiska w Lublinie z Muzyką Kresów, Wrocławiu. Centrala muzyki Tradycyjnej Krusznia w Suwalskim, Trójwiejska w Gdańsku i grupa Toruńska, w Krakowie, Topolanie. W polskiej muzyce specjalna rola przypadała skrzypkom i w środowisku rewiwal. Wykształciła się grupa pierwszorzędnych młodych skrzypków nieustępujących starym. Przybywa harmonistów, a ostatnio zwłaszcza po taborach kieleckich przybywa dęciarzy, trębaczy klarnecistów. Prawie każdy uczestnik taborów brał udział w warsztatach śpiewu głosem naturalnym bębnienia i tańca. Nikt chyba nie policzył uczestników tych warsztatów, ale myślę, że grających i śpiewających jest już kilkaset osób, a tańczących ponad 2 tysiące. Rosnącą popularność widać  w czasie nocnych zabaw w klubach festiwalowych Tyndyryndy (inicjatywa Remka Hanaja) w Kazimierzu Dolnym i na Festiwalu Wszystkie Mazurki (pomysłodawca i dyrektor Janusz Prusinowski). Zwłaszcza Festiwal Mazurków w Warszawie przyciąga co roku coraz większe masy nowych fanów muzyki tradycyjnej.
                                                                                                                                                          Organizatorzy Przeglądów i Festiwali doceniając poziom młodych nowoludowych muzykantów z kręgu rewiwal i zdając sobie sprawę, że są przyszłością tradycyjnej muzyki, wprowadzili dla ludzi nie mających wiejskich korzeni możliwość uczestnictwa w Festiwalowej konkurencji rekonstruktorów. Ogromne znaczenie dla zaktywizowania młodych nowych grup ma konkurencja Starej Tradycji dla młodych na Festiwalu Wszystkie Mazurki Świata.

Nieformalna pograjka z Janem Kmitą i startujących w przeglądzie POWIŚLAKI młodych skrzypków


     W wielu miastach, zwłaszcza w Warszawie, od kilku lat prężnie rozwija się niezinstytucjonalizowana aktywność wspólnych pograjek i potańcówek. Bywają pograjki zarówno na skwerach i nad brzegiem Wisły, jak w klubach Pawiarnia, Barometr, Retrospekcja,  Skład Butelek. Dzieje się to głownie z inicjatywy przybywających skrzypków potrzebujących przestrzeni i tancerzy, dla których się gra. Rozpoczął Wspólnym Graniem w Warszawie Bartek Niedźwiecki i Basia Songin. Bartek wykształcił nowych świetnych skrzypków Marcina Drabika, Piotra Kaznowskiego, Macieja Kocona. Grywali pod wezwaniem Spółgralnia razem z Kapelą Niwińskich w klubie Retrospekcja, która wcześniej z Basią Derlak organizowała Pograjki w Barometrze

Zabawa w trakcie warsztatów śpiewaczych z Maria Siwiec z Gałek Rusinowskich 
w klubokawiarni Solec w Warszawie




Impreza w Pawiarni .Grają Kasia i  Daniel  DeLatourowie iMarcin Drabik
czerwiec 2011
Kapela Mateusza Kowalskiego ucznia Jana Gacy na Solcu w Warszawie.2014

 Obecnie bardzo aktywnymi skrzypkami i animatorami jest Paulina Kinaszewska, aktorka i uczennica Tadeusza Jedynaka oraz Mateusz Kowalski, ostatni uczeń Jana Gacy. Aktywną muzykantką bywała w Warszawie najmłodsza skrzypaczka, uczennica wielu mistrzów, Julka Migdalska, która oberki do tańca zaczęła grać w 7 roku życia i zdobyła pierwsza nagrodę na przeglądzie Powiślaki.
Julia Migdalska najmłodsza muzykantka gra do tańca w Festiwalowym Klubie Tyndyryndy w Kazimierzu Dolnym 2013

Środowisko chętnie nadal zaprasza ostatnich wiejskich mistrzów.  Częstymi gośćmi w Warszawie stali się Jan Kmita, Piotr Gaca, Pańczakowie, Maria Siwiec, Bracia Tarnowscy. W ostatnich latach życia najaktywniejszym muzykantem i nauczycielem był Jan Gaca, zmarły „na posterunku” w 2013 w trakcie pograjki dożynkowej.


Próba Wielkiej Orkiestry Gaców przed występem na Festiwalu Wszystkie Mazurki Świata 2013

Ogromną rolę w popularyzacji i edukacji w latach 2007-2012 był organizowane przez Macieja Żurka we wsiach kajockich pielgrzymki edukacyjne Serce Dzwonu. Tygodniowe akcje stały się swoistymi akademiami uczącymi i konsolidującymi środowisko. Efektem tej działalności skupionej wokół muzykantów z Przystałowic Małych była Wielka Orkiestra Gaców, grupa skrzypków ostatnich uczniów Jana Gacy pod wodzą Macieja Żurka prezentuje się w czasie większych zgrupowań środowiska na Festiwalach w Warszawie i Kazimierzu.Uczestnicy nurtu revival podkreslają hedonistyczny charakter swoich zainteresowań .Mówia ,że zajmują się tradycyjną muzyką bo po prostu ją lubią i lubią się przy niej bawić .Niemniej postronnemu obserwatorowi nurt jawi się jako programowy ideologiczny ruch podejmujący wiele działan i projektów edukacyjnych i popularyzatorskich.

                             Warsztaty  z opoczyńskim skrzypkiem Andrzejem Rożejem na
                                       Festiwalowym Klubie Tyndyryndy.



Warsztaty śpiewu męskiego na taborze w Becejłach
                                          w 2011 roku  z członkami zespołu Pogranicze.



                                        Warsztaty tańca Piotra Zgorzelskiego z kapelą Tęgie Chłopy w Klubie Tyndyryndy 2013



Lekcja Tradycji w ramach projektu Stowarzyszenia Tratwa i  z dziećmi ze Szkoły podstawowej w Nieznamierowicach .Nauka tańców z rodzinnej miejscowości.




     Dzis można mówić o narodzinach neotradycyjnej subkultury w środowiskach miejskiej młodej inteligencji   dla  której w centrum wartości estetycznych i ideowych jest  niekomercyjna aktywność,  artystyczna zaspokajająca potrzebę indywidualnej ekspresji oraz kultywowanie  wspólnotowości kulturowej i ciągłości pokoleniowej praktykowanej  w formie ludyczno-hedonistycznych spotkań muzyczno -tanecznych  edukacyjnychi ibadawczo-dokumentalnych działań rekonstrukcyjnych .
Nurt rewiwal w Polsce ruch zainicjowany od początku przez poszukujących artystów plastyków, muzyków i ludzi teatru  niesie nadzieję na żywe funkcjonowanie dziedzictwa kulturalnego jako elementu współczesnej kultury i mimo zewnętrznego wrażenia skansenowości i konserwatyzmu zawiera w sobie cechy nowoczesnego awangardowego zjawiska kulturowego.

Występ grupy Wędrowiec na taborze w Szczebrzeszynie w 2009 roku.
Awangardowy performens wyrastający zdogłebnie rozpoznanej korzennej bazie kulturowej.


Blog zrealizowany w ramach stypendium 
Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Droga do Strychu na Powiślu Maciejowickim

Brak komentarzy: