Nie
jestem etnografem, ani muzykologiem. Jestem malarzem i nauczycielem malarstwa, czasami
filmowcem. Muzyka tradycyjna pojawiła się nagle i mocno w centrum moich
zainteresowań ok. 2008 roku. Było to jak u większości ludzi z miast
odkrywających muzykę wiejską mocno poruszające osobiste emocjonalne przeżycie, które
wpłynęło na przesunięcie priorytetów życiowych, artystycznych, zmianę nawyków i
sposobu spędzania wolnego czasu. Od tego czasu śledzę wydarzenia nurtu Tradycji,
słucham prawie wyłącznie polskiej wiejskiej in crudo lub rekonstruowanej muzyki.
Robię sporo nagrań filmowych. Jest ich obecnie ponad 200 godzin. Teraz w ramach projektu stypendialnego MKiDN o
nazwie „Transmisja Tradycji dokumentacja i popularyzacja przekazu i przenikania wiejskiej muzyki do środowisk miejskich"
przygotowuję tego bloga. Robię go jako amator mający swoje upodobania jak i
ograniczone możliwości organizacyjne i techniczne i nie roszczę sobie praw do
naukowego obiektywizmu. Dlatego chciałbym, żeby czytający i oglądający go mieli
świadomość, że będą śledzili moją
przygodę z Tradycją i ruchem jej ożywienia i pewnie otrzymają subiektywny i
niepełny obraz tego zjawiska.
Należę
do rewolucyjnego pokolenia, które zdecydowanie odrzuciło Tradycje tzw. ludowe. Dzisiaj to często nadaje się temu odrzuceniu wymiar
polityczno-ideologiczny jako odrzucenie PRL u. W moim przypadku, asadzę, że
tak było u większości moich rówieśników, wynikało to raczej z fascynacji
zjawiskami progresywnymi lub po prostu modnymi. To czas, kiedy na wsiach
pojawia się radio i płynąca z niego muzyka elektrycznej gitary, o której co
drugi chłopak czy to na wsi, czy w
mieście marzył, zapuszczał włosy i usiłował śpiewać po angielsku piosenki
Beatlesów.
Kiedy miałem lat 14 - wbrew modnemu trendowi na chłopca z gitarą - zacząłem
grać na skrzypcach, na co nie bez wpływu były wcześniejsze inspiracje wujkiem grającym na skrzypcach na rodzinnym weselu oraz 12-letnim
kuzynem Mirkiem grającym już po mistrzowsku na akordeonie. W następnym letnim
sezonie pogrywaliśmy już z bratem w duecie zaczynając od wielkanocnych dyngusów,
a kończąc pod koniec lata już big-bitowym standardem.
Pół roku później, po usłyszeniu swoich skrzypiec nagranych przez dumną z moich osiągnięć nauczycielkę, rzuciłem skrzypce i Młodzieżową Orkiestrę Domu Kultury na Ochocie, by ulec nowej pasji – malarstwu, przy którym już wytrwałem. Wtedy słuchałem jazzu i dochodzących z Zachodu nowych trendów. Liceum Plastyczne w Łazienkach puszczał na przerwach z radiowęzła szkolnego ówczesny przebój „Je taime "(dopóki dyrektor Chrupek nie uznał tego utworu za nieprzyzwoity) i Hendrixa. Wszyscy grali i śpiewali (albo usiłowali) Beatlesów, a niektórzy Stonesów. Muzyka ludowa nie istniała. I tak się oddalała, że w latach 90-tych nikt już nie umiał tańczyć na trzy i w parach. Melodie, które jeszcze dzieci śpiewały bawiąc sie na podwórku były już nie do zaśpiewania. W 2000 roku w rodzinnej wsi 60 km na południe od Warszawy młody 30 letni kuzyn był przekonany, że w jego wsi nigdy nie było muzyki „ludowej", pomimo że jego sąsiad grywał na skrzypcach po zabawach na weselach w latach 50-tych, gdzie każdy umiał tańczyć oberka i śpiewać wyrywasy. Po latach dopiero zaczęło mnie uwierać, że to czym w najdrobniejszym fragmencie nasiąknęła kultura codzienna i cały świat dźwięków obecnych na co dzień, rytmy, pulsy, brzmienia, melodie, sposób akcentowania jest importowane i papugowane ze świata celtycko-germańskiego i osadzonego w rytmach afrykańskich. Czyli to, co obce ze względu na inny rytm mowy, temperamentu, warunków geofizycznych i świata energii natury stało się swojskie i oczywiste, natomiast to co własne stało się najpierw wstydliwe, obce i wreszcie zapomnianej egzotyczne.
W
moim przypadku do zacierania w pamięci autentycznej muzyki rodzimej przyczyniły
się w latach 60-70 –tych wszechobecne uładzone przeróbki Mazowsza i Śląska. Czasem
coś mi przypomniało o atrakcyjności i prawdziwość tamtych brzmień, ale jeszcze nie
było imperatywu by to zgłębiać. Byłem spokojny, że nic ludowej muzyce nie zagraża.
Jest Ministerstwo z dziedzictwem narodowym w nazwie, działa 500 Ludowych Zespołów
Pieśni i Tańca, są festiwale i przeglądy
folkloru. W latach 90-tych z przyjemnością zauważyłem narodziny muzyki folkowej.
Podobało mi się, że rodzi się muzyka, która szuka własnych korzeni. Słuchałem
razem z córką Kapeli ze Wsi Warszawa, Dikamby, Drewutni. Na wakacjach i
plenerach chodziłem za kapelami góralskimi.
Czasem
pomyślałem, że może trzeba jechać do wujka, nagrać, może wspólnie pograć, ale
się odwlekało i wujek zmarł, a razem z nim jego muzyka.
Niedługo
później właśnie córka zapytała co chcę
na urodziny (wrzesień 2008) Kup mi jakąś kapelę - zaproponowałem. I trafiła
wtedy na płytę „Mety grają „Muzyki Odnalezionej. To pierwsza płyta wydana przez
Andrzeja i Małgorzatę Bieńkowskich.
Ta
płyta poruszyła mnie nie tylko ze względu na znakomitość i siłę wyrazu braci
Metów, muzykę prawie rodzinną. Urodziłem się w Łęczeszycach, trzydzieści parę
kilometrów od Gminy Metów. Zew krwi, o którym mówi wielu miłośników tej muzyki.
To była pierwsza płyta z muzyką In crudo z centralnej Polski. Nałożyły się jeszcze
wspomnienia dziecięcej Arkadii, dzieciństwa i świata już wymarłego, jego
zapachów i czystych pejzaży. Ta płyta spowodowała lawinę zachowań. Tak jak
muzyka tak i teksty. Andrzej Bieńkowski z wyjątkowym talentem potrafił we mnie,
a jak później widziałem, również u moich nowych znajomych, obudzić podobne
namiętności i zarazić swoim entuzjazmem, i co najważniejsze dotarła do mnie
świadomość, że to utracony bezpowrotnie kosmos i że trzeba robić wszystko co
można, by ratować, dokumentować i ożywiać.
Narodziła się też, jak u neofitów, potrzeba krzewienia i nawracania. W stronach
rodzinnych to się nie udało, choć nie zrobiłem nic poza stwierdzeniem że nie ma
już kompetentnych informatorów, a harmonista z Mogielnicy, grający kiedyś z
wujkiem stwierdził, że na przyśpiewki babki brzytwa mu się otwiera..
Ponieważ od kilkunastu lat filmową miałem praktykę, różnych wspólnych z żoną realizacji filmowych uznałem, że trzeba zrobić film. Myśl pierwsza to film o Andrzeju Bieńkowskimi jego doświadczeniach z tradycją. Tym bardziej , że to prawie krajan o wspólnych korzeniach. Od Łęczeszyc do jego rodzinnej Mogielnicy tylko 4 km.
Ponieważ od kilkunastu lat filmową miałem praktykę, różnych wspólnych z żoną realizacji filmowych uznałem, że trzeba zrobić film. Myśl pierwsza to film o Andrzeju Bieńkowskimi jego doświadczeniach z tradycją. Tym bardziej , że to prawie krajan o wspólnych korzeniach. Od Łęczeszyc do jego rodzinnej Mogielnicy tylko 4 km.
.
Z Mogielnicą łączyły mnie wspomnienia z chłopięcych wypadów rowerowych a także opowieści mojego ojca, kiedy jako poszukiwany przez gestapo członek AK ukrywając się w przybudówce pustej Synagogi i miał wizję modlących się w niej Żydów zamordowanych już przez Niemców.
W roku 1993 realizowaliśmy w z żoną film o związanych z Mogielnicą znanych rzeźbiarzach -rektorze ASP w W-wie Franciszku Strynkiewiczu i jego żonie Barbarze Bieniulis. Zdjęcia nagrywaliśmy w ich unikatowym rzeźbiarskim parku w 101 rocznicę urodzin Strynkiewicza. Andrzej Bieńkowski kilka lat później próbował ratować spuściznę po zmarłych rzeźbiarzach.
„Inny Świat Strynkiewiczów" - Fragmenty filmu realizacja Stefan Żuchowski i Maria
Poszwińska
Przeczytałem z zapartym tchem jego kolejne książki. Przede wszystkim
„Sprzedana muzyka”, może nawet bardziej niż same płyty wywołały potrzebę
uczestniczenia w ratowaniu czego się da z tej kulturowej katastrofy. Też z poczucia
żalu i winy w stosunku do wujka, którego muzyki nie zdążyłem utrwalić.
Pierwsze
kroki skierowałem do Andrzeja. Dzięki wspólnemu znajomemu, znakomitemu muzykowi,
członkowi awangardowej grupy Kawalerów Błotnych, Tadeuszowi Sudnikowi zrealizowałem pierwsze nagranie.
Andrzej Bieńkowski tego dnia pracował z Tadeuszem Sudnikiem w jego studiu nad masteringiem nowej płyty z muzyką Roztocza i wtedy zostali nagrani, a Andrzej udzielił krótkiego wywiadu.
Zagłębiając
się w lekturach stron internetowych Muzyki Odnalezionej, Kultura.ludowa.pl,
Strona Stowarzyszenia Dom tańca Etnoserpent i innych zacząłem rozpoznawać nowe
dla mnie środowisko, które sobie nazwałem domotańcowym. Niewiele wtedy w roku
2008/9 można było zobaczyć i usłyszeć w Internecie. Kilka filmów Andrzeja
Bieńkowskiego, zwłaszcza dwa kultowe już ze skrzypkami kajockimi Józefem Kędzierskim i Józefem
Zarasiem. Pamiętam też nagranie Muzyki Wojsławickie https://www.youtube.com/watch?v=Mi_dneLvzXU z Agatą Harz , które zrobiło na mnie
kolosalne wrażenie.
Nagranie z warsztatów Agaty Harz w ramach
Klubu TyndyrynduKazimierzu Dolnym.
Klubu TyndyrynduKazimierzu Dolnym.
Zwróciłem tez wtedy uwagę na wyróżniająca
się osobowość skrzypka Bartka Niedźwieckiego z którym w następnych latach
dopóki nie wyjechał do Krakowa nieustannie krzyżowały się nasze ścieżki i
,który był i młodszym kolega i mistrzem jednocześnie. Parę lat później
obserwowałem jak kształcił kilku nowych znakomitych skrzypków Drabika, Kaznowskiego
i Kocona. Nagranie pograjki w Halce zrealizowałem z Bartkiem i Barbara Songin
kilka miesięcy później.
Nazwiska
członków Bractwa Ubogich jako pierwszych miejskich poszukiwaczy tradycji w
wersji In crudo znałem .Wśród nich zwrócił moja uwagę Janusz Prusinowski jako
konsekwentny i wytrwały propagator mazurka Poznałem go i j kapelę Prusinowski
Trio w Liwie na spotkaniu autorskim Andrzeja Bieńkowskiego gdzie wybraliśmy się
spora gromadką skompletowana przez Tadeusza Sudnika o którym należy wspomnieć
tym razem jako o dźwiękowcu związanym ze
środowiskiem Domu Tańca i przygotowującym płyty taborowe z Powiśla Maciejowickiego
i ze Szczebrzeszyna, W Liwie po raz pierwszy spotkałem nie tylko Trio ale i
związane z ruchem młodych śpiewaczki z Gałek Rusinowskich oraz kapelę Braci
Tarnowskich, Tam też nastąpiło pierwsze spotkanie z Agnieszka i Mateuszem Niwińskimi muzykami drugiej fali nurtu revival ale jeszcze nie zapoznanie .siedzieli trochę z tyłu
i dopiero na filmie zauważyłem ,ze tam byli .Jeszcze będę ich nagrywał w Rawie
na festynie promocyjnym płyty 4 strony
Rawy Bieńkowskiego. A poznanie nastąpi dopiero na Powiślakach .Ten moment
utrwaliła moja kamera.
Na filmie z Liwu Andrzej opowiada o swojej działalności
pokazuje filmy i prezentuje swoich ulubionych wykonawców. Wiele razy jeszcze z
Nimi się spotkam i będę ich nagrywał. Szczególnie emocjonujące było dla mnie
nagrywanie przyśpiewki energetycznej zabawy w Klubie Tyndyryndy na festiwalu w Kazimierzu za kilka
miesięcy. ze Stanisławem Piejakiem w roli głównej.
Śpiewaczki z Gałek Rusinowski i Janusz Prusinowski Trio
na zamku w Liwie luty 2009r.
na zamku w Liwie luty 2009r.
Wiosną
2009 roku zaczął się dla mnie pamiętny pracowity i najobfitszy w nagrania sezon.
Charakterystycznym jest dla polskiego
ruchu revival wywodzącego się od Bractwa Ubogich kultywowanie tradycji
sakralnej muzyki i śpiewu przestrzeganie tradycyjnej obyczajowości w okresach postnych W tych okresach często
organizowane są śpiewy lirami korbowymi Janusz Kaja ,Jacek Hałas Remigiusz
Mazur Hanaj z Agatą Harz i Witek Broda i Anią Brodą. Tu nagranie przed rozpoczęciem
tańców z Kaja i Januszem grającym na lirze korbowej .Stąd czasem słyszy się
komentarz Dom Tańca i Różańca. Sezon tańca zaczął się poniedziałkiem mazurkowym
z Januszem Prusinowskim i jego Trio
grającym przy kościele pokamedulskim u zaprzyjaźnionego z mazurkowym
środowiskiem niebanalnego, tańczącego oberki i śpiewającego wyrywasy księdza
Drozdowicza. Widać na nim najaktywniejszych tancerzy bywalców Mazurkowych
imprez i członków Stowarzyszenia Dom Tańca.
Tańce pod kościołem z kapelą Prusinowski Trio
Poniedziałek Mazurkowy na Bielanach
Rawa Mazowiecka kwiecień 2009
Festyn promocyjny płyty A. Bieńkowskiego 4 strony Rawy z kapelą m. in. Jerzego Dzieżka, braci Szczurów, Stefana Nowaczka i Niwińskich.Kapelą z Dobrzelina i zespołem z Bialorusi
Uderzyło mnie wtedy ,że niezwykly koncert i dechy do tańca zainteresowały garstkę starszych Rawiczan podczas gdy obok tłumy przewalały się przez jarmarczne wesołe miasteczko i kilkaset młodych osób oblegało namiot z karaoke dico-polo
Mateusz
Niwiński jest jednym z nielicznych młodych muzykantów konsekwentnie uczący się
u wybranego mistrza metoda tradycyjną ze słuchu z wiernością dla pierwowzoru i
bez nut. Należą do drugiej fali i włączyli się do nurtu w wyniku promocyjnej
działalności Domu Tańca w zafascynowani
prezentacją Remka i Agaty w ich szkole.
Kolejną przygodą były nagrania na festyniew skansenie Muzeum Wsi Radomskiej gdzie po raz pierwszy usłyszałem Jana Kmitę, Jana Cytryniaka, Braci Cicheckich. Wielkie wrażenie wywarli na mnie archaicznie brzmiący muzykanci z Powiśla Maciejowickiego
Ważnym wydarzeniem był Przegląd Kolbergowski w Przysusze, do której pojechałem zachęcony przez Piotra Zgorzelskiego
W
Przysusze poczułem, że może jeszcze ten świat tradycyjnej muzyki całkiem nie zginie, bo zobaczyłem
autentycznych odbiorców dawnej muzyki, ich niezwykle żywiołowe reakcje .W Przysusze poznałem Jana Gacę. Chciał mi zagrać do kamery, a ja
onieśmielony jego legendą w końcu nie nagrałem go solo, czego nie mogłem odżałować.
On chyba też, bo zawsze szukał okazji do grania.
Nagranie z Przysuchy zrealizowane w maju 2009 roku. Spędziłem tam zaledwie kilka godzin ale udało mi się zarejestrować najważniejszych skrzypków z regionu Przysuskiego .Trzech wybitnych skrzypków z Przystałowic Małych repertuar kajocki .Jak Kmita i Tadeusz Jedynak na scenie i Kawałek z Janem Gaca i braćmi Pańczakami .Ale też Harmonistów Foktów Żarloka i Tomka Stachurę z którym miałem przyjemnośc zagraćw 2014 4ku na Festiwalu Mazurków .Obok niego kręci się chłopiec .To syn, ktory w 2013 roku przyjechał z Tomkiem do Kazimierza i robił wrazenie przybębniając ojcu na perkusji.Cennym nagraniem sa ujęcia z niezyjącym już emocjonalnym kajockim harmonistą Józefem Żarłokiem.Ten krótki pobyt w Przysusze był mocnym przeżyciem bo rozpoznawałem ludzi ,którzy juz stali się dla mnie legendą jak Jan Gaca...
Filmowe nagrania z Maciejowic -maj 2009
Najważniejszy wyjazd tamtej niezwykłej wiosny 2009 to nagrania na Przeglądzie Kapel i Śpiewaków Regionów Nadwiślańskich. "Powiślaki" w Maciejowicach
Marsz "do nieba" na rozpoczęcie konkursu POWIŚlAK
Iw wykonaniu kapel z Powiśla Maciejowickiego.
Towarzyskie śpiewy śpiewaczek z Gałek Rusinowskich z Janem Kmita
w oczekiwaniu na rozpoczęcie przeglądu POWIŚLAKI
w oczekiwaniu na rozpoczęcie przeglądu POWIŚLAKI
Szaleństwa mazurkowe .Filmik pokazuje,że muzyka
sprawia frajdę uczestnikom przeglądu
Przegląd powołany przez Wandę Księżopolską, która odkryła
Region Powiśla Maciejowickiego i z jej inicjatywy właśnie tu odbywa się jedna z
najsympatyczniejszych imprez tego rodzaju, na której można spotkać ulubionych
przez środowisko Domu Tańca muzykantów i śpiewaków z Centralnej Polski
Radomskich i Powiślackich i Lubelskich Wtedy poznałem ostatnich leciwych
muzykantów. Z tych tam poznanych, nie ma już Makowskiego, Cytryniaka,
Bidy, Fijałkowskiego i najbliższego mi
Jana Gacy.
Niezwykły był młodzieńczy entuzjazm śpiewaczek i leciwych muzykantow zwłaszcza Jana Gacy ,który zawsze znalazł okazję i miejsce do pogrania .Grania używał często zamiast słów jak mu ich brakowało chwytał za skrzypce.Tam urzekła mnie zarzyłośći przyjażń ze starymi muzykantami młodej pary muzykanckiej Agnieszki i Mateusza Niwińskich .Nagrałem wtedy wieczór spędzony razem na kwaterze z kapelą Gacy
Wtedy znałem już Janusza Prusinowskiego i jego kapelę, uczestniczyłem w pierwszych warsztatach, a na Powiślakach poznałem parę młodych muzykantów Niwińskich. A te dwa składy to były pierwsze poznane grupy ruchu miejskich rekonstruktorów tej kultury muzycznej. Mateusz o ile wiem nie lubi tej nazwy w odniesieniu do siebie, bo podąża tradycyjną ścieżką nauki bezpośrednio od swojego mistrza Stefana Nowaczka z Powiśla Maciejowickiego.
Ten pamiętny rok obfitował w wiele wydarzeń i nagrań . Po przeglądach regionalnych w Przysusze i Maciejowicach wyjazd z Niwińskim do Kochowa gdzie powstał film z Janem Cytryniakiem.Za parę dni Kazimierz Dolny z pierwszą edycja Klubu Tyndyryndy na Festiwalu w Kazimierzu .Tam kolejne spotkanie z muzykantami i śpiewakami kajockimi i innymi wiejskimi oraz animatorami ruchu revival Agatą Harz, Remkiem Hanajem,Jackiem i Alicją Hałasami ,Niwińskimi, Katarzyna Zedel i Anią Michalczuk, Bartkiem Niedźwieckim,Grześkiem Ajdackim i innymi.
Śpiewaczki ,tancerze i muzykanci kajoccy w jurcie Hałasów.
Klub Tyndyryndy 2009 Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym.
Jacek i Alicja Hałasowie zabawa w jurcie
Śpiewaczki ,tancerze i muzykanci kajoccy w jurcie Hałasów.
Klub Tyndyryndy 2009 Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym.
Klub Tyndyryndy 2009 Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym.
Jacek i Alicja Hałasowie zabawa w jurcie
.Najważniejszym i najobfitszym w materiały był tygodniowy Tabor Domu Tańca w Szczebrzeszynie w sierpniu 2009 r.Było to pamiętne przezycie .Niezwykły tydzień intensywnych warsztatów,spotkań muzyki,tańców do rana i filmowania przez 15 godzin na dobę.Odtamtej pory zaliczyłem kolejny tabor Szczebrzeszyn 2010,Becejły(tabor suwalski)w roku2011 i 2012 i tabor kielecki w Sędku 2014 i obserwuję jak z roku na rok ta inicjatywa przyciaga coraz więcej pasjonatów tradycyjnej muzyki i tańca.
Koniec lata 2009 to imprezy w Porcie Czerniakowskim w Warszawie , filmy z Janem Gacą i Maciejem Żurkiem i nagrania z muzykantami powiślackimi .Rok nagrań zakończył się imprezą rocznicową 15-lecia i spotkaniem z harmonista Janem Kędzierskim Domu tańca. listopadową w Strychu na Powiślu Maciejowickim.
Kolejne lata nie były tak filmowo intensywne, ale co roku towarzyszyłem z kamerąklubom festiwalowym Tyndyryndy w Kazimierzu i przeglądom regionalnym, imprezom wiejskim i Festiwalowi Wszystkie Mazurki Świata. To co było znamienne dla tych lat to pojawianie się nowych młodych instrumentalistów , śpiewaków, tancerzy w wyniku intensywnej działalności edukacyjnej związanej z inicjatywami Janusza Prusinowskiego, Ewy Grochowskiej, Remka Hanaja, Bartka Niedźwieckiego,Grzegorza Ajdackiego, Piotra Zgorzelskiego. Młodzi instrumentaliści szukając okazji do grania przyczyniali się do organizacji zabaw i warsztatów .Rosnące w dużym tempie środowisko miejskich "rekonstruktorów" tradycji wymusiło otwarcie się dla nich przeglądów i Festiwalu kazimierskiegow ramach nowej konkurencji" rekonstruktorskiej". Obserwacja zjawiska wzrastania środowiska miejskiego i jego przenikania z wiejskim w ostatnich latach nasuwa spostrzeżenie ,że za kilka - kilkanaście lat istnienie tego środowiska będzie jedyna racją bytu dla sieci przeglądów i instytucji folklorystycznych w Polsce a przede wszystkim trwania i zachowania dziedzictwa kulturowego w formie żywej nie muzealnej.
Młodzi rekonstruktorzy tradycji na Festiwalu
folkloru w Mińsku Mazowieckim
Kolejne lata nie były tak filmowo intensywne, ale co roku towarzyszyłem z kamerąklubom festiwalowym Tyndyryndy w Kazimierzu i przeglądom regionalnym, imprezom wiejskim i Festiwalowi Wszystkie Mazurki Świata. To co było znamienne dla tych lat to pojawianie się nowych młodych instrumentalistów , śpiewaków, tancerzy w wyniku intensywnej działalności edukacyjnej związanej z inicjatywami Janusza Prusinowskiego, Ewy Grochowskiej, Remka Hanaja, Bartka Niedźwieckiego,Grzegorza Ajdackiego, Piotra Zgorzelskiego. Młodzi instrumentaliści szukając okazji do grania przyczyniali się do organizacji zabaw i warsztatów .Rosnące w dużym tempie środowisko miejskich "rekonstruktorów" tradycji wymusiło otwarcie się dla nich przeglądów i Festiwalu kazimierskiegow ramach nowej konkurencji" rekonstruktorskiej". Obserwacja zjawiska wzrastania środowiska miejskiego i jego przenikania z wiejskim w ostatnich latach nasuwa spostrzeżenie ,że za kilka - kilkanaście lat istnienie tego środowiska będzie jedyna racją bytu dla sieci przeglądów i instytucji folklorystycznych w Polsce a przede wszystkim trwania i zachowania dziedzictwa kulturowego w formie żywej nie muzealnej.
folkloru w Mińsku Mazowieckim
Czym jest ruch rewiwal , który stał się obiektem mojej dokumentacji
filmowej i malarskiej?
Na
wsiach ludzie zapatrzeni w kulturę miejską i tą pokazywaną w mediach odrzucili
swoją tradycję. W latach 90-tych muzyki wiejskiej już się nie grywa i nie śpiewa
poza momentami festiwalowych konkursów. W niektórych tylko regionach garstki
ostatnich muzykantów pamiętają i tylko czasem prezentują stary repertuar. Gdyby
nie przeglądy folklorystyczne to dla siebie grywaliby najchętniej biesiadne
szlagiery. Wielu nie ma już instrumentów. W Centralnej Polsce, Opoczyńskim,
Rawskim, Radomskim działa Andrzej Bieńkowski, odtwarza stare składy, przywozi
instrumenty, namawia do nagrań. Uratował dla przyszłości muzykę kilku tysięcy
wiejskich mistrzów, z których większość nie żyje. Nikt w środowisku warszawskim
nie rozumie Andrzeja. Jest w swojej pasji miłośnika i dokumentalisty osamotniony.
On i jego żona Małgorzata. W Polsce jeszcze nie ma potrzeby ocalenia, a tym
bardziej kultywowania wiejskiej muzyki. Wieś i jej kultura są nieatrakcyjne, obciachowe,
potomkowie chłopów szukają raczej przodków w szlacheckich herbarzach.
Tymczasem
na świecie trend kulturowy nazwany rewiwal- ożywianie rekonstrukcja tradycji
rozwija się od kilkudziesięciu lat. Muzyka tradycyjna staje się modna. We
Francji kilka tysięcy ludzi potrafi się bawić
na ludowej zabawie. W Szwecji zakłada się wyższe szkoły muzyki ludowej. Jak
popularna jest muzyka celtycka każdy wie. W Polsce pojawiały się już w latach
80-tych grupy zainspirowane folkiem raczej obcym oraz była kontynuacja
działalności stylizowanych i nieautentycznych Zespołów Pieśni i Tańca.
Kiedy
w latach 90-tych wieś wstydzi się tradycji, miasto nią gardzi, na ginącą muzykę
wiejską otwierają się środowiska awangardowej inteligencji z miast.
Rozmowy na Taborze w Szczebrzeszynie w 2009
o początkach ruchu revival
W
połowie lat 90-tych i z inspiracji A. Bieńkowskiego i garstki pasjonatów
krążących wokół awangardowych inicjatyw jak teatr Gardzienice i Węgajty
narodził się ruch najpierw poznawania, uczenia się wiejskiej kultury muzycznej,
a później kultywowania w sposób niestylizowany (In crudo). Osamotniony do tej
pory w swojej pasji Andrzej spotyka grupę młodych poszukujących artystów, dla
których jego nagrania stają się objawieniem, zwłaszcza muzykanci Kajoccy spod
Przysuchy z rodziną Kędzierskich na czele. U podstaw tego skromnego jeszcze
ruchu jest Bractwo Ubogich.. Mający już
spore doświadczenia artystyczne młodzi poszukujący twórcy postanawiają zwrócić
się ku autentycznym rodzimym korzeniom. Są to Remek Hanaj i Agata z
awangardowej grupy Księżyc. Absolwent ASP, konceptualista Jacek Hałas, nagradzany
pieśniarz Adam Strug, aktywni muzycy rokowi Janusz Prusinowski i Witold Broda z
żoną Anią.
Rozpoczął
się proces nauki i budowania środowiska. Po dwuletniej ścisłej współpracy grupa
rozpadła się i każdy z jej członków, a były to wybitne osobowości, powoływał
nowe głośne grupy nagradzane na nowym festiwalu Stara Tradycja. Powstały wtedy
Domy Tańca w Warszawie z inicjatywy Remka Hanaja, Janusza Prusinowskiego,
Piotra Zgorzelskiego i w Poznaniu z inicjatywy Jacka Halasa, zainspirowane
doświadczeniami węgierskimi. Zapraszano wiejskie kapele do miast, jeżdżono do
wiejskich mistrzów i organizowano letnie akademie tradycji - tabory.
Lata 90-te
były latami nauki dla wszystkich. Nieco później aktywnie zaczęła działalność
edukacyjną, później animatorską, grupa Podróżniczego Kolektywu Skrzypcowego z
liderami Maciejem Żurkiem, Ewą Grochowską.
Blisko związani z mistrzem Janem Gacą oraz uczeń Kazimierza Mety Maciej
Filipczuk.
Uczestnicy imprez i taborów Domu Tańca tworzą własne kapele .Jednymi z lepszych kontynuatorów muzyki radomskiej in crudo są tworzący rodzinna Kapelę z Milanówka Daniel i Kasia De Latourowie
Kapela DeLatourów na festynie Andrzeja Bieńkowskiego w Łazienkach czerwiec 2009 r.
Katarzyna Szurman początkowo inicjująca działalność Kapeli ze Wsi Warszawa razem z Kasią DeLatour z Agatą Krawczyk i Emilią Herda zakładają grupę Czarne Motyle zgłębiajac tradycję miejską .Trzeba też wspomnieć o ich działalności edukacyjnej z dziećmi zwłaszcza na taborach
Mały Tabor w Szczebrzeszynie 2009 r. Umuzykalniające .zajęcia z dziećmiw duchu tradycjiz Kasią Szurman. razem
"Czarne Motyle" w niepełnym składzie wykonanie taborowego walczyka
do słów Leśmiana -muzykę skomponował ktoś z młodych.
Tyndyryndy 2013
Jest już grupa najmłodszych muzykujących .
Tu Tomek Stachura z synem na Targowisku Instrumentów Tyndyryndy
Najstarsi stażem uczestnicy z czasem zaczynają grać
samodzielnie i mają swoich uczniów, głównie sprawując funkcje moderatorów przy
starych mistrzach w ostatnich kilku latach, gdy ekipa starych nauczycieli się
wykrusza prowadzą warsztaty instrumentalne, śpiewacze i taneczne samodzielnie. Na
taborach ubywa starych nauczycieli, zastępują ich młodzi.
Trzon kadrowy wywodzący
się z Bractwa uzupełniaja nowi młodzi mistrzowie ze środowiska PKS. Srodowisko to z Maciejem Żurkiem na czele prowadzi intensywna pracę edukacyjną i animacyjną w regionie przysuskim .Ucząc się u miejscowych mistrzów -przede wszystkim u Jana Gacy organizując jesienne pielgrzymki 'Serce Dzwonu a następnie inicjując Wiejskie Kluby Tańca przyczyniło się do wykształcenia wielu młodych rekonstruktorów tradycji.
Zawiązują
się środowiska w Lublinie z Muzyką Kresów, Wrocławiu. Centrala muzyki Tradycyjnej
Krusznia w Suwalskim, Trójwiejska w Gdańsku i grupa Toruńska, w Krakowie, Topolanie.
W polskiej muzyce specjalna rola przypadała skrzypkom i w środowisku rewiwal. Wykształciła
się grupa pierwszorzędnych młodych skrzypków nieustępujących starym. Przybywa harmonistów,
a ostatnio zwłaszcza po taborach kieleckich przybywa dęciarzy, trębaczy klarnecistów.
Prawie każdy uczestnik taborów brał udział w warsztatach śpiewu głosem naturalnym
bębnienia i tańca. Nikt chyba nie policzył uczestników tych warsztatów, ale
myślę, że grających i śpiewających jest już kilkaset osób, a tańczących ponad 2
tysiące. Rosnącą popularność widać w
czasie nocnych zabaw w klubach festiwalowych Tyndyryndy (inicjatywa Remka
Hanaja) w Kazimierzu Dolnym i na Festiwalu Wszystkie Mazurki (pomysłodawca i
dyrektor Janusz Prusinowski). Zwłaszcza Festiwal Mazurków w Warszawie przyciąga
co roku coraz większe masy nowych fanów muzyki tradycyjnej.
Organizatorzy Przeglądów i Festiwali doceniając poziom młodych nowoludowych muzykantów z kręgu rewiwal i zdając sobie sprawę, że są przyszłością tradycyjnej muzyki, wprowadzili dla ludzi nie mających wiejskich korzeni możliwość uczestnictwa w Festiwalowej konkurencji rekonstruktorów. Ogromne znaczenie dla zaktywizowania młodych nowych grup ma konkurencja Starej Tradycji dla młodych na Festiwalu Wszystkie Mazurki Świata.
Nieformalna pograjka z Janem Kmitą i startujących w przeglądzie POWIŚLAKI młodych skrzypków
W wielu miastach, zwłaszcza w Warszawie, od kilku lat prężnie rozwija się niezinstytucjonalizowana aktywność wspólnych pograjek i potańcówek. Bywają pograjki zarówno na skwerach i nad brzegiem Wisły, jak w klubach Pawiarnia, Barometr, Retrospekcja, Skład Butelek. Dzieje się to głownie z inicjatywy przybywających skrzypków potrzebujących przestrzeni i tancerzy, dla których się gra. Rozpoczął Wspólnym Graniem w Warszawie Bartek Niedźwiecki i Basia Songin. Bartek wykształcił nowych świetnych skrzypków Marcina Drabika, Piotra Kaznowskiego, Macieja Kocona. Grywali pod wezwaniem Spółgralnia razem z Kapelą Niwińskich w klubie Retrospekcja, która wcześniej z Basią Derlak organizowała Pograjki w Barometrze
Zabawa w trakcie warsztatów śpiewaczych z Maria Siwiec z Gałek Rusinowskich
w klubokawiarni Solec w Warszawie
Impreza w Pawiarni .Grają Kasia i Daniel DeLatourowie iMarcin Drabik
czerwiec 2011
Kapela Mateusza Kowalskiego ucznia Jana Gacy na Solcu w Warszawie.2014
Obecnie bardzo aktywnymi skrzypkami i animatorami jest
Paulina Kinaszewska, aktorka i uczennica Tadeusza Jedynaka oraz Mateusz
Kowalski, ostatni uczeń Jana Gacy. Aktywną muzykantką bywała w Warszawie
najmłodsza skrzypaczka, uczennica wielu mistrzów, Julka Migdalska, która oberki
do tańca zaczęła grać w 7 roku życia i zdobyła pierwsza nagrodę na przeglądzie
Powiślaki.
Julia Migdalska najmłodsza muzykantka gra do tańca w Festiwalowym Klubie Tyndyryndy w Kazimierzu Dolnym 2013
Środowisko
chętnie nadal zaprasza ostatnich wiejskich mistrzów. Częstymi gośćmi w Warszawie stali się Jan
Kmita, Piotr Gaca, Pańczakowie, Maria Siwiec, Bracia Tarnowscy. W ostatnich
latach życia najaktywniejszym muzykantem i nauczycielem był Jan Gaca, zmarły „na
posterunku” w 2013 w trakcie pograjki dożynkowej.
Próba Wielkiej Orkiestry Gaców przed występem na Festiwalu Wszystkie Mazurki Świata 2013
Ogromną
rolę w popularyzacji i edukacji w latach 2007-2012 był organizowane przez Macieja
Żurka we wsiach kajockich pielgrzymki edukacyjne Serce Dzwonu. Tygodniowe akcje
stały się swoistymi akademiami uczącymi i konsolidującymi środowisko. Efektem
tej działalności skupionej wokół muzykantów z Przystałowic Małych była Wielka
Orkiestra Gaców, grupa skrzypków ostatnich uczniów Jana Gacy pod wodzą Macieja Żurka
prezentuje się w czasie większych zgrupowań środowiska na Festiwalach w
Warszawie i Kazimierzu.Uczestnicy nurtu revival podkreslają hedonistyczny charakter swoich zainteresowań .Mówia ,że zajmują się tradycyjną muzyką bo po prostu ją lubią i lubią się przy niej bawić .Niemniej postronnemu obserwatorowi nurt jawi się jako programowy ideologiczny ruch podejmujący wiele działan i projektów edukacyjnych i popularyzatorskich.
Warsztaty z opoczyńskim skrzypkiem Andrzejem Rożejem na
Festiwalowym Klubie Tyndyryndy.
Festiwalowym Klubie Tyndyryndy.
Warsztaty śpiewu męskiego na taborze w Becejłach
w 2011 roku z członkami zespołu Pogranicze.
Warsztaty tańca Piotra Zgorzelskiego z kapelą Tęgie Chłopy w Klubie Tyndyryndy 2013
Lekcja Tradycji w ramach projektu Stowarzyszenia Tratwa i z dziećmi ze Szkoły podstawowej w Nieznamierowicach .Nauka tańców z rodzinnej miejscowości.
Dzis można
mówić o narodzinach neotradycyjnej subkultury w środowiskach miejskiej młodej inteligencji dla której w centrum wartości estetycznych i ideowych jest niekomercyjna aktywność, artystyczna zaspokajająca potrzebę
indywidualnej ekspresji oraz kultywowanie wspólnotowości kulturowej i ciągłości pokoleniowej praktykowanej w formie ludyczno-hedonistycznych spotkań muzyczno -tanecznych edukacyjnychi ibadawczo-dokumentalnych działań rekonstrukcyjnych .
Nurt rewiwal w Polsce ruch zainicjowany od początku przez poszukujących artystów plastyków, muzyków i ludzi teatru niesie nadzieję na żywe funkcjonowanie dziedzictwa kulturalnego jako elementu współczesnej kultury i mimo zewnętrznego wrażenia skansenowości i konserwatyzmu zawiera w sobie cechy nowoczesnego awangardowego zjawiska kulturowego.
Nurt rewiwal w Polsce ruch zainicjowany od początku przez poszukujących artystów plastyków, muzyków i ludzi teatru niesie nadzieję na żywe funkcjonowanie dziedzictwa kulturalnego jako elementu współczesnej kultury i mimo zewnętrznego wrażenia skansenowości i konserwatyzmu zawiera w sobie cechy nowoczesnego awangardowego zjawiska kulturowego.
Występ grupy Wędrowiec na taborze w Szczebrzeszynie w 2009 roku.
Awangardowy performens wyrastający zdogłebnie rozpoznanej korzennej bazie kulturowej.
Awangardowy performens wyrastający zdogłebnie rozpoznanej korzennej bazie kulturowej.
Blog zrealizowany w ramach stypendium
Brak komentarzy:
Nowe komentarze są niedozwolone.